Santa Fe, Bantayna Island, Buddying Beach Resort
Santa Fe, Bantayna Island, Buddying Beach Resort, tuż przed zachodem

02.02.2018 – Dziewiąty dzień po zakończeniu postu – powoli żegnamy się z wyspą

Zaczęliśmy dzisiaj dzień od wypicia i kolejnej próby rozłupania kokosa w celu zjedzenia jego miąższu. Nie da się ukryć, że tubylcom idzie to znacznie łatwiej 😉

 

Pierwsze porównania: Teraz i 3 tygodnie wcześniej. Właściwie niewielkie różnice, niepotrzebne już okulary ubyły i odrobina opalenizny przybyła. Większość ubytków wagowych już wróciła.

Santa Fe, Bantayna Island, Buddying Beach Resort
Santa Fe, Bantayna Island, Buddying Beach Resort

Podjąłem małą próbę wejścia na palmę. Gdy palma rośnie Filipińczycy nacinają na niej stopnie, które potem służą do wchodzenia. Spróbowałem najpierw w sandałach, ale nie daleko wszedłem.

Santa Fe, Bantayna Island, Buddying Beach Resort
Santa Fe, Bantayna Island, Buddying Beach Resort

Wejście na bosaka jest łatwiejsze, ale też nie odważyłem się wejść znacznie wyżej.

Santa Fe, Bantayna Island, Buddying Beach Resort
Santa Fe, Bantayna Island, Buddying Beach Resort

Kilka ostatnich ujęć z Budyong Beach Resort. W czasie posiłków z głośników sączyła się muzyczka. Wczoraj przyniosłem płytę zespołu mojej córy Side Roads i widzę, że się spodobała, bo dzisiaj też ją grają.

Podróż wokół Bantayan Island

Wypożyczyliśmy dzisiaj skuter (250peso/dzień – 5$) i udaliśmy się w podróż wokół wyspy. Tadeusz odzyskał na tyle siły, żeby po ponad 30 latach ponownie wsiąść na jednoślad z motorkiem i obwieźć nas po okolicy.

Podróż rozpoczęliśmy od szpitalu w Bantayan. Niestety zbyt wcześnie wszedłem do morza i w moje rany na nogach znowu wdało się zakażenie. Nogi spuchły i dosyć mocno zaczerwieniły się.

Ważna uwaga dla nowo przybywających: nawet drobne otarcia od sandałów w kontakcie z morzem są otwartą drogą do zakarzenia i nie można ich lekceważyć! W naszej grupie kilkanaście osób miało z tym duże problemy a jedna nawet o mało nie została hospitalizowana.

Zarejestrowałem się u lekarza (opłata 50 peso – 1$) i czekałem w kolejce. W międzyczasie obserwowaliśmy z Tadeuszem, jak podjechał tricykl, z którego wyniesiono bambusowe nosze. Po chwili na tych noszach wyniesiono ze szpitala pacjentkę, którą usiłowano zapakować do pojazdu. Ponieważ nie zmieściła się, wystające nogi osłonięto szmatami.

Bantayan, szpital
Bantayan, szpital

Po pół godzinie oczekiwania trafiłem do gabinetu lekarskiego. Przepisano mi maść i antybiotyk. Maść zakupiłem, natomiast z antybiotykiem postanowiłem się wstrzymać do jutra. Uznałem, że na osłabiony organizm zastosuję najpierw inne środki.

Gabinet lekarski w Bantayan
Gabinet lekarski w Bantayan – w oczekiwaniu na lekarza. Zamiast okularów optycznych noszę ajuwerdyjskie

Po zakupach w aptece, krótka wizyta na targu, zakupiłem kolejną porcję wodorostów lato i pyszne bananiki. Ruszyliśmy w dalszą drogę na północ w poszukiwaniu ruin twierdzy Kota. Jak widać nie jechaliśmy szybko, rowery na wyprzedzały 🙂

Po dłuższym kluczeniu dotarliśmy do Old Kota Fort. Trochę nas zaskoczył swoim małym rozmiarem. Obeszliśmy go słuchając dobiegającej zza ogrodzenia muzyczki, głównie Modern Talking. Swojsko 🙂

Old Kota Fort
Old Kota Fort
Old Kota Fort
Old Kota Fort
Old Kota Fort
Old Kota Fort

 

Lecznicza Grota i fish spa.

Rozpoczęliśmy powrót do Santa Fe wschodnim brzegiem wyspy. Zajrzeliśmy do groty (opis jak tam trafić umieściłem 2 tygodnie wcześniej), która wypełniona jest wodą pełną minerałów i ma się wrażenie ,że regeneruje siły. Dzisiaj nie było właściciela i przedostaliśmy się tam małym otworem w bramce. Na miejscu spotkaliśmy Arka z rodziną i Julkę z podróżującym po Filipinach Rosjaninem.  Prawie godzinne moczenie bardzo nas odświeżyło i moja opuchlizna na nogach zelżała.

Po sąsiedzku udaliśmy się na fish spa do Bantayan Island Nature Park. Rybki zabrały się ochoczo za moje pokaleczone nogi i po około godzinie w miejscu ran miałem dosyć głęboki, wyczyszczony krater. Posmarowałem maścią, zakleiłem plastrem i mam wrażenie, że nogi wyglądają znacznie lepiej.

Fish spa
Fish spa

Popołudnie i wieczór

Wróciliśmy tuż przed godziną 17 i od razu ruszyliśmy na kolację. Czekając na jak zwykle spóźniający się serwis zrobiłem na plaży kilka fotografii.

Buddying Beach Resort
Buddying Beach Resort
Buddying Beach Resort
Buddying Beach Resort – zaprzyjaźniony handlarz nigdy nie odpuszcza 🙂
Buddying Beach Resort
Buddying Beach Resort

Kolacja tym razem chyba wszystkim smakowała. Nad deserem w postaci kamoti Grzegorz po prostu się rozpływał 🙂

Wieczorna impreza integracyjna

Na godzinę 19 część grupy zorganizowała imprezę pożegnalną na tarasie zaprzyjaźnionej już restauracji. Było baaaardzo przewiewnie i odrobinę nas zmoczyło, ale ani na chwilę nie przerwaliśmy z tego powodu zabawy.

Pożegnalna impreza integracyjna
Pożegnalna impreza integracyjna
Pożegnalna impreza integracyjna
Pożegnalna impreza integracyjna – Maciek z Romanem przygotowują Napój Bogów…
Pożegnalna impreza integracyjna
Pożegnalna impreza integracyjna

Latynoskie rytmy na koniec imprezy jakoś mi nie przypasowały i około godz. 23 byłem w pokoju. Myślę, że część osób nie przyszła ze względu na jedzenie, które było częścią pakietu i z perspektywy ostatniej nocy muszę potwierdzić, że jedzenie o tej porze dla mnie też nie było korzystnym rozwiązaniem 😉

Drugi wniosek po tym wieczorku to: więcej nie będę śpiewać, przynajmniej w trakcie nagrania 😉

 

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.