Trochę o potrzebie ruchu i oswajaniu kijków.
Od kilku lat próbowaliśmy znaleźć z małżonką wspólny pomysł na zwiększenie aktywności fizycznej.
Narty były fajne… ale fajne góry są daleko. Badminton się nie sprawdził, nie pamiętam dlaczego. Kilka miesięcy intensywnie grywałem w tenisa stołowego… ale sam. Wspólne spacery mnie nie kręciły, bo monotonia doprowadza mnie do szału 😉 Z tego też powodu bieganie odpuściłem. Rowery były fajne, obrazki wokół zmieniały się szybciej, ale w pewnym wieku nie zaleca się facetom nadmiaru rowerowania, bo podrażnia to prostatę.
W końcu ponad 2 lata temu moja żoneczka poszła na kurs instruktora nordic walking. Od tego czasu starała się wszczepić we mnie ideę technicznego chodzenia z kijami. Byłem opornym uczniem. Miałem swoją wizję, w końcu mój wyjątkowy styl przez osobistą trenerkę został nazwany: by Radecki. Mimo, że moją mamę skutecznie motywowałem do chodzenia z kijkami, ja raczej źle się czułem na osiedlowych uliczkach. Gdzieś w głowie był stereotyp starszej pani chodzącej w stylu: na ciuchcię.
Okazjonalne spacery trwały do lata bieżącego roku. Spędzanie większej ilości czasu na działce w środku Puszczy Knyszyńskiej pod Supraślem ułatwiło kontakt z przyrodą a olejki eteryczne lasu sosnowego pobudziły do działania.
Kije nordic walking z intencjami.
Okazją do regularnego chodzenia stały się Kije z intencjami czyli cykliczne wydarzenie pod marką i opieką serwisu mojej żony: DobreEnergie.pl . Ideą aktywności było dedykowanie energii z marszu na ważny dla siebie cel lub marzenie.
Pierwsze sportowe wyzwanie, czyli start w Pucharze Polski Nordic Walking.
W lipcu żona po którymś z treningów oświadczyła, że wybiera się na zawody Pucharu Polski Nordic Walking do Osielska. Były 2 tygodnie do startu, uznałem, że nie zostawię jej samej z tym wyzwaniem i zobaczę jak to jest. Zacząłem więcej czytać i oglądać materiały n/t techniki nordic walking i okazało się, że niestety mój styl “nie do końca” zgadzał się z kanonem, którego przestrzegają sędziowie gęsto rozstawieni na trasie zawodów. Intensywna praca i ostatecznie zdecydowaliśmy się na start na dystansie 5km.
Przygotowania nie trwały długo. Mieliśmy trasę 2,5 km między Cieliczanką a Supraślem, którą początkowo z trudem pokonywaliśmy bez odpoczynku, tuż przed startem udawało się “zrobić” ją tylko z jednym przystankiem… ale to nadal było cienko.
Na zawody do Osielska pojechaliśmy bez większych oczekiwań, chociaż bardzo chciałem nie być na końcu stawki. Pogoda piękna, ponad 30 stopni. Organizatorzy przygotowali prysznice i napoje. Cała organizacja stała na wysokim poziomie i czuliśmy się dosyć swojsko. Atmosfera piknikowo-rodzinna. Przedział wiekowy od kilku do ponad 70 lat. Przewodnikiem był dla nas Wiesio Poznański, który startuje od kilku lat.
Zacząłem bardzo ambitnie i już po około 1-2 km poczułem bardzo intensywne skurcze i kolki, więc ambicje musiałem schować na drugi plan. Dotarłem do mety zlany potem i zdziwiony nową życiówką: czas 34:20:20 min, 62 miejsce na 194 mężczyzn i 10 miejsce na 17 startujących w kat. 55-59 lat! WOW!
Każdy zawodnik mijający metę otrzymuje solidny medal, oraz pakiet drobnych upominków, więc była dodatkowa satysfakcja.
Moja żona także ukończyła zawody zadowolona, więc prawie od razu pomyśleliśmy o następnym starcie.
Wybraliśmy zawody Pucharu Polski 8 września w Hajnówce.
Do przygotowań podszedłem już bardziej poważnie, zakupiłem dedykowane do nordic walking buty i poprawiłem kondycję. Trasa piękna, chociaż korzenie trochę wybijały z rytmu. Czułem się lepiej, ale nie dotrzymałem kroku czołówce… apetyt rośnie w miarę jedzenia 🙂 Wynik: 33:40:35, czyli poprawa o pół minuty w ciągu miesiąca! Miejsce 23 na 170 mężczyzn i 4 w kategorii 55-59 lat… tak niewiele brakowało do podium.
Moja mama obchodziła tego dnia swoje 80-te urodziny, więc namówiłem ją na wspólny start. Żona udzieliła jej kilku lekcji, podszlifowała technikę i muszę przyznać, że mamuśka była mniej oporna niż ja.
Obecność wnuczki dodała skrzyyyydeł 🙂
Mamuśka ukończyła w bardzo dobrej formie zawody z czasem 53:40:99 i zajęła 14 miejsce na 18 startujących kobiet 70+! Pewnie tego nie okazałem zbyt wylewnie, ale byłem bardzo dumny z mamy. Szacun po prostu.
Mamy teraz drugą połowę października i chociaż poranki są rześkie, nawet w okolicy z zera, to słońce pozwala na polepszanie wyniku treningowego (średnia prędkość 8,33 km/h).
Moje marsze to w miarę możliwości jak najczęstsze spacery z kijkami przez las w maksymalnym tempie, które umożliwia mi oddychanie tylko przez nos. W praktyce udaje mi się ostatnio chodzić średnio 3 razy w tygodniu po 5 do 8km jednorazowo.
Wkrótce start w Biegu Niepodległości 10 listopada w Białymstoku. Okazało się, że na dystansie 5 km równolegle z biegiem będą zawody nordic walking. Namówiłem też mamuśkę 🙂
Trzymajcie kciuki za nasz start!
Nordic walking czyli mój sposób na lepszą kondycję i poprawę zdrowia.
Według specjalistów, w porównaniu do biegania i jazdy na rowerze nordic walking angażuje najwięcej mięśni – 90%. Gwarantuje też największe spalanie kalorii w tym samym czasie. Aby to osiągnąć, należy uprawiać ten sport zgodnie z zasadami. Przede wszystkim wydłużyć maksymalnie krok, aktywnie odbijać się z kijków i zachować cykl puszczania rękojeści i jej chwytania. Atutem nordic walking jest zdecydowanie mniejsze obciążenia stawów, co przekłada się na zredukowanie ryzyka kontuzji, gdyż w trakcie chodu nie ma fazy lotu. Szybkie zrzucenie zbędnych kilogramów jest znacznie prostsze niż przy innych aktywnościach.
Podsumowując, nordic walking okazał się dla mnie obecnie najbardziej przyjazną i efektywną aktywnością. Dzięki poprawieniu techniki, czuję, że faktycznie całe ciało pracuje nie obciążając nadmiernie stawów i mogę znacznie dłużej utrzymywać się w strefie 70-80% maksymalnego tętna.
Korzyści z nordic walking dla mnie.
- Utrzymuję zrzuconą wagę: 85kg przy 188 cm jest dla mnie optymalne.
- Moja sylwetka się wyprostowała
- Kondycja znacznie się poprawiła – potrafię przejść trasę 8 km poniżej 58 minut oddychając tylko nosem
- Poprawiła mi się muskulatura
- Zanikły poranne bóle biodra
Jeżeli chodzi o efekty dla zdrowia mojej mamy, to była ostatnio u lekarza specjalisty na badaniach okresowych, który gdy sprawdził wyniki okazało się, że zmiany w biodrze z powodu osteoporozy cofnęły się, co podobno w tym wieku się nie zdarza. Mięśnie się odbudowują a luzy zmniejszają się. Mimo, że mama chodziła z kijkami od kilku lat, to dopiero poprawienie techniki marszu (wydłużenie kroku, dłuższe ruchy ramion, aktywne odpychanie się kijkami) przyniosło pozytywne efekty zdrowotne. Niezwykle istotne też jest używanie dedykowanych do nordic walking kijków, gdyż specjalna rękawica umożliwia cykliczny chwyt i puszczanie kijka, które stymulują pracę serca.
Więcej o technice znajdziecie na youtube, książce Aleksandra Wilamowskiego i wśród artykułów na stronie DobreEnergie.pl
Spróbujcie, bo warto. Osoby zainteresowane wspólnym treningiem w okolicach Białegostoku, proszę o kontakt.
Aktualizacja
Pierwszy raz na pudle w generalce! 2 miejsce na Biegu Niepodległości. Mamuśka też doszła w dobrej formie i ma 1 miejsce w swojej kategorii wiekowej.